27 października 2022
Igrzyska śmierci
Tekst Igrzysk śmierci dostałam od agenta w formie surowego maszynopisu, jeszcze nie zredagowanego przez amerykańskiego wydawcę. Zaczęłam czytać pod koniec dnia pracy, a skończyłam rano. Nie było takiej siły, która by mnie odwiodła od zakupu praw. Mój entuzjazm dzielili po kolei wszyscy: agenci, tłumacze, redaktorzy, Anna Dereszowska, która nagrała dla nas audiobook.
A potem przyszła smutna rzeczywistość – książka nie chciała się sprzedawać. Tragedii nie było, ale sukcesu też nie. W roku 2009 kategoria młodzieżowa sprzedawała się słabo. Dziś, gdy książki młodzieżowe okupują pierwsze miejsca topki Empiku, brzmi to niewiarygodnie. A jednak. Wtedy był to trochę obszar bez odbiorcy: taka ziemia niczyja między dziećmi a dorosłymi. Przecież każdy szanujący się nastolatek czuje się dorosłym czytelnikiem i sięga po książki Stevena Kinga. Igrzyska śmierci doceniali moi rówieśnicy, ludzie trzydziestoletni, ale który trzydziestolatek sięgnie po książkę, której główna bohaterka ma 17 lat?
Wydanie kolejnych tomów, a potem ekranizacja zmieniły sytuację diametralnie. Książka stała się bestsellerem i zaczęły ją czytać zarówno dwunastolatki, jak i czterdziestolatkowie. A gdy 11 lat później wyszła Ballada ptaków i węży, prequel do serii Igrzyska śmierci, dorośli czytelnicy byli już na nią przygotowani. I dobrze, bo Ballada to nie tylko akcja i surwiwal; to głęboka powieść o tym, czym jest władza.
Igrzyska śmierci na zawsze pozostaną moją czytelniczą miłością, choćby dlatego, że jasno pokazały jedną ważną zasadę: że czytanie nie ma wieku.
Notkę o książce przygotowała Joanna Nowakowska.